TYTUŁ: Niegodziwość
SERIA: Przeczucia, tom 5
TŁUMACZENIE: z angielskiego Wiesław Łożyniak
WYDAWNICTWO: Akurat, Warszawa 2018
OKŁADKA: miękka ze skrzydełkami, stron 480.
Z okładki:
Rozstrzygające starcie aniołów ze Złem w tomie zamykającym świetnie przyjętą serię „Przeczucia” Amy A. Bartol.
Evie wraz z najbliższymi przyjaciółmi znajduje chwilowe schronienie w posiadłości Reeda w Crestwood. Mury domu nie zdołają jednak odgrodzić dziewczyny od złowrogiego Brennusa, który nawiedza ją w snach, by przejąć kontrolę nad jej energią. Podczas jednej z nocnych wizyt intruz ostrzega Evie, że zbliża się ostateczna wojna z Upadłymi. Na ich czele ma stanąć pół-anioł, pół-człowiek równie potężny jak Evie. Od wyniku tej bitwy zależy, czy Zło zatriumfuje nad światem…
Niegodziwość to błyskotliwa, mroczna powieść stanowiąca intrygujące połączenie romansu i horroru. Już setki tysięcy czytelników na całym świecie śledzą losy Evie, Brownie, Buns, Reeda i Russela, z zapartym tchem czekając na odkrycie całej prawdy o bohaterach. Mroczne, tajemnicze wydarzenia układają się w opowieść o trudnej miłości, nad którą bohaterka nie potrafi zapanować.
źródło opisu: Muza
źródło okładki: Muza
To już ostatni tom serii przygód aniołów, ludzi i demonów. Nie mogę napisać, że jest mi przykro, bo seria mnie nie wciągnęła. Bynajmniej nie jest to wina książek, ale moje zainteresowania czytelnicze. Interesuje się aniołami i demonami, ale nie w romansowej otoczce, a tu każdy wzdycha do Evie. Dla mnie to jest nudne. Na szczęście główna bohaterka dorosła i dojrzała i już mnie tak nie irytowała, jak w poprzednich częściach.
Rozwinęło się także pisarstwo Bartol, ale widać już zmęczenie autorki serią. Na szczęście odkryła przed nami większość tajemnic, było wiele brutalnych, na pewno nie cukierkowych scen, no i antagoniści. Okładka jest jak zwykle mroczna, w barwach całej serii, podoba mi się.
Serię trzeba czytać od pierwszego tomu, polecam ją wyłącznie kobietom.Maa
Moja ocena 5
Dziękujemy wydawnictwu Akurat za możliwość przeczytania książki.
PS.
A jak podobają się Wam nasi panowie?
Uważam, że amerykańskie okładki są ciekawsze, bardziej intrygujące i ładniejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz