AUTOR: Tomasz Hildebrand
TYTUŁ: Dotyk
WYDAWNICTWO: AKURAT Warszawa 2017
OKŁADKA: miękka , 384 strony
Z okładki:
W mieście dochodzi do serii brutalnych zabójstw: palone żywcem, giną wyłącznie osoby pochodzenia arabskiego. Wybuchają gwałtowne zamieszki, podsycane wydanym przez władze zakazem publicznego manifestowania wiary w islam. Oliwy do ognia dodają planowana wizyta premiera, otwarcie nowego meczetu oraz zapowiadane zamachy terrorystyczne. Co bardziej „praworządni” obywatele próbują wziąć sprawy we własne ręce: ulice patrolują bojówki, bezwzględnie rozprawiające się z każdym, kto budzi ich podejrzenia. Wojna domowa wisi na włosku. Rwą się więzi społeczne, nieufność i podejrzliwość uniemożliwiają jakiekolwiek porozumienie. Wydaje się nieprawdopodobne, żeby splot wydarzeń, które doprowadziły do największego kryzysu we współczesnej Francji, był dziełem przypadku. Ale kto za tym stoi? Jaki jest jego ostateczny cel? Czy uda mu się go osiągnąć?
Dotyk skusił mnie obietnicami o współczesnym thrillerze, gdzie autor ukazuje anatomię strachu, paniki i całkowity rozpad społeczeństwa. A za pomocą sugestywnej stylistyki i brutalnych obrazów przedstawia przerażającą prawdę o rzeczywistości. Fakt wizja Hildebranda o zderzeniu Zachodu i świata islamskiego jest odważna bezprecedensowa i bulwersująca. Pomysł doskonały, z wielkim entuzjazmem wzięłam się za lekturę. Niestety entuzjazm uleciał dość szybko, bo już w połowie pierwszego rozdziału (!) Dotyk odebrałam jako chaotyczny, wulgarny bełkot. Prostacka grafomania. Czytając momentami czułam się zażenowana słownictwem Hildebranda. Bohaterowie żywcem wyjęci z trzeciorzędnego filmu akcji – głupie napakowane pustaki, udający policjantów. Dialogi i fabuła, jedynie co we mnie wzbudziło to pomruk politowania. Litości Panie Tomku! Po absolwencie Uniwersytetu Gdańskiego i University of Glasgow spodziewać się można czegoś na poziomie. Niestety Dotyk skutecznie zniechęcił mnie do twórczości Hildebranda. Reasumując powieść jest dość płytka. Nie lubię nieuzasadnionej wulgarności a ta książka wręcz nią ocieka. Z wielkim żalem muszę przyznać, że od czasu Zabójczego miecza Ann Leckie żadna książka mnie tak nie rozczarowała. Pomysł rewelacyjny ale realizacja fatalna. Czytać na własne ryzyko. Ja za Dotyk dziękuje. Justyna.ju
Moja ocena 3
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękujemy Wydawnictwu AKURAT.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz