TYTUŁ: Gra Luizy
WYDAWNICTWO: W.A.B. Warszawa 2021
OKŁADKA: miękka, stron 304
z okładki:
Luiza lubi mieć kontrolę. Nie tylko nad swoim życiem. Nad życiem każdego, kto pojawi się w jej otoczeniu. Sprytnie manipuluje ludźmi, z łatwością rozstawia ich po kątach i konsekwentnie dąży do obranego celu. Jest daleko jest w stanie się posunąć? Czy prowadzenie wielkiego biznesu może zbliżyć ojca do powracającej po latach córki? Czy ojciec i córka muszą rywalizować o uwagę tego samego mężczyzny? Wreszcie, jak wiele prawd na swój temat musi ukrywać w obawie przed światem?
Gra Luizy obiecuje podobnie jak w przypadku Sukcesji, czy Gambitu Królowej dobrze spędzony czas z lekturą. Czas, którego nie będziemy żałować. No cóż chęci może były dobre, ale wyszło jak zwykle...
Luiza to piękna młoda kobieta. Kobieta o trudnym charakterze, lubiąca kontrolę. Perfekcyjnie manipulująca ludźmi. Zakochana wyłącznie w sobie psychopatka. O jej diagnozie wie tylko ojciec. Po śmierci matki, Luiza wprowadza się do taty, z którym nigdy nie miała dobrych relacji.
Historia toksycznej relacji córki z ojcem, pełna gniewu, nienawiści, żalu i rezygnacji MUSI być ciekawa i NA PEWNO zapewni czytelnikowi emocjonalny rollercoaster. Jaka ja naiwna. Główna antybohaterka tylko rozbudza chęć sięgnięcia po książkę. Oczekiwałam, że będzie to powieś od której się nie oderwę i którą będę pamiętać długo. Oczekiwałam powieści psychologicznej, gdzie autorka wchodzi w głąb bohaterki psychopatki. Powieści, w której poznajemy rzeczywistość postrzeganą przez Luizę oraz niepokoje i troski jej ojca. Czy oczekiwałam zbyt dużo? Wychodzi na to, że o wiele za dużo!
Prawda o tej książce jest następująca. Trudna relacja na której jak twierdzi okładka książki, oparta jest cała fabuła potraktowana została brutalnie po łebkach. Rys psychologiczny bohaterów? Zapomnijcie! Nie ma go wcale. Pisarka wymyśliła sobie trudną główną postać, o której nie ma blado zielonego pojęcia. Kompletnie nie umie jej stworzyć. Luizy tu niem ma! Jest natomiast, trochę wyrachowana, ale prawie przeźroczysta kobieta. Wątki o Witoldzie czyli o ojcu, katastrofa.
Anna Robak - Raczek wpadła na naprawdę dobry pomysł, aby narracje przedstawić z perspektywy każdego główniejszego bohatera. Świetny pomysł. Tylko nie w przypadku tak bezsensownie przegadanej fabuły. Aby wprowadzić do narracji innych bohaterów, ich wątki muszą się łączyć (nie mam tu namyśli Witolda, czy Olafa). Ale wątek psychoterapeutki, który pasuje tu jak pięść do oka. No wybaczcie! Po co mi wiedzieć, ze terapeutka Luizy utrzymuje przyjacielskie stosunki ze swoim eks? Co to wnosi do historii? Nic! Takich "zapchaj dziur" jest tu dużo więcej.
Reasumując. Bardzo ciekawa historia napisana bez sensu, bez researchu, bez emocji i wybaczcie bez pojęcia o osobowości psychopatycznej. Mnie ta książka nie tyle co rozczarowała, ale zażenowana tak lekceważącą postawą autorki. Jedynym plusem powieści jest język. I tylko ze względu na niego, nie ma katastrofy w ocenie. Książkę da się czytać. Tylko szkoda na nią czasu... Justyna.ju
Moja ocena 3
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękujemy Wydawnictwu W.A.B.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz