TYTUŁ: Mala M.
WYDAWNICTWO: AKURAT Warszawa 2021
OKŁADKA: miękka, ze skrzydełkami stron 320
z okładki:
Mala jest zupełnie zwyczajną dziewczyną. Przynajmniej tak jej się wydaje i przynajmniej do chwili, kiedy zawiera bardzo bliską znajomość z niebieskookim bogiem seksu. Zaraz potem bóg seksu znika bez śladu, zostawiając Male zadurzoną, oszołomioną i zdeterminowaną, żeby za wszelką cenę odszukać mężczyznę, który w pół godziny dał jej więcej rozkoszy niż wszyscy jej dotychczasowi mężczyźni razem wzięci. Nie żeby było ich przesadnie wielu, ale jednak. W myśl powiedzenia o dwóch grzybach w barszczu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawia się "ten drugi" - szarmancki, inteligentny, przystojny sąsiad, gotów uczynić wiele w imię utrzymania dobrosąsiedzkich stosunków. Lepszy wróbel w garści czy gołąb na dachu? To najmniejszy z problemów, jakie zwalają się na Mali głowę. Część z nich dotyczy jej najlepszej przyjaciółki Zuzy, a to się Mali wcale, ale to wcale nie podoba. Coraz bardziej tęskni do beztroskiego chaosu, który jeszcze do niedawna wypełniał jej życie. Niestety wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek kłopotów...
Literacki koszmarek, a raczej KOSZMAR, dramat i masakra w jednym!
Brak sensownej fabuły, bo tylko tak mogę opisać "historię" Mali. Kobiety, która po pijaku przespała się z Ramzesem i od tamtej chwili nie może przestać o nim myśleć, porównując wszystkich innych do owego boga seksu. Po kilku dniach marzenie Mali się spełnia i ląduje w łóżku tak, tak, z Ramzesem po raz drugi. Przy okazji poznając tajemnice Zenona Z. I koniec cała historia streszczona w dwóch zdaniach.
W tej książce dna sięga wszystko. A najbardziej same autorki. Mam wrażenie, że główną bohaterkę stworzyły na swoje podobieństwo. Malwina, bo tak naprawdę ma na imię Mala, to kobieta po trzydziestce z umysłem ameby. Taki przysłowiowy pustak i dzban. Jej przemyślenia to jeden wielki odmóżdżający bełkot. Fabuła tak jak pisałam wcześniej DNO!
Reasumując, kompletnie nie rozumiem sensu wydawania takiej książki. To dosłownie literacki rynsztok. Po wcześniejszych wątpliwych dziełach pani Świst wiedziałam, że wybitną pisarką to ona nie jest, ale w duecie z panią Płonką przerosła samą siebie. Najgorsza książka jaką kiedykolwiek czytałam. MASAKRA. Nie polecam! Justyna.ju
Moja ocena 2
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękujemy Wydawnictwu AKURAT
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz