TYTUŁ: Wszyscy słyszeli jej krzyk
SERIA: Antoni Fischer, tom 6
WYDAWNICTWO: Czwarta Strona, Poznań 2021 r.
OKŁADKA: miękka, stron 502.
Z okładki:
Akcja rok 1929.
W Poznaniu trwa Powszechna Wystawa Krajowa, prezentująca gospodarczy dorobek dziesięciu lat Niepodległej Polski. Ściągają na nią przybysze z całego kraju, nie tylko ci których interesuje wielka ekspozycja, ale także tacy dla których PeWuKa to możliwość szybkiego wzbogacenia. W mieście dochodzi do serii napadów na targowych gości. Policja musi więc jak najszybciej ująć przestępców, by zapewnić spokój targowym gościom i mieszkańcom.
Wydarzenia w mieście relacjonuje otwarte niedawno poznańskie Radio. Komisarz Antoni Fischer, zafascynowany nowym wynalazkiem ma wygłosić przed radiowym mikrofonem odczyt o humanitarnej działalności radia. Tuż przed jego wystąpieniem do studia wpada uzbrojony szaleniec, który otwiera ogień do zebranych tam ludzi. Antoni Fischer musi wziąć sprawy w swoje ręce.
Jednak to dopiero początek niecodziennych zajść, które rzucą poznańskiego śledczego w sam środek rwącej rzeki wydarzeń. Wkrótce okaże się, że są w nie zaangażowane wywiady Niemiec i Bolszewickiej Rosji. Na szczęście polski kontrwywiad, z którym współpracuje Fischer nie zasypia gruszek w popiele. Kapitan Mikołajewski przygotowuje tajną akcję, w której prócz szpiegów wezmą udział poznańscy złodzieje z bandy Tolka Grubińskiego.
Trzy sprawy, pozornie w żaden sposób niepowiązane ze sobą, jednak nie da się ich przeprowadzić, bez udziału szefa poznańskiej, policyjnej grupy pościgowej komisarza Antoniego Fischera.
Uwielbiam tę serię. Gdy czytam każdy kolejny tom, to uważam, że aktualnie przeczytana książka jest najlepsza, oczywiście do następnego tomu i tak w kółko. Nudna jestem w tych recenzjach, bo nie mam co skrytykować.
Postacie z każdym tomem są barwniejsze i bardziej interesujące, a wszystko zmierza do połączenia się się z serią neomilicyjną o grupie milicjantów z Poznania. Nazwiska w serii Antoni Fisher takie jak: Brodziak, Olkiewicz, Maciejewski czy Grubiński nie są przypadkowe. Myślę,że to sprawia ogromną frajdę fanom twórczości Pana Ćwirleja. Jestem bardzo ciekawa czy ten pomysł wprowadzenia protoplastów naszych milicjantów był od początku tworzenia serii czy wykluł się po pewnym czasie?
Stałym czytelnikom twórczości Ryszarda Ćwirleja nie muszę polecać tej książki, bo oni wiedzą , co dobre. A nowi, niech żałują, że dopiero teraz odkryli Antoniego Fishera i niech szybko nadrabiają zaległości. Gorąco polecam Maa
Moja ocena 10.
Dziękujemy Czwartej Stronie za możliwość przebywania w Poznaniu lat 20 w tak doborowym towarzystwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz