TYTUŁ: Latarnia Umarłych
WYDAWNICTWO: Warszawskie Wydawnictwo MUZA SA, Warszawa 2016.
OKŁADKA: miękka, ze skrzydełkami,stron 608
Z okładki:
Akcja "Latarni umarłych" rozgrywa się w rok po wydarzeniach opisanych w "Sedinum – wiadomość z podziemi". Troje młodych ludzi – Paulina, Igor i Johann – zostaje ponownie wplątanych w sensacyjne śledztwo, tym razem dotyczące pewnego morderstwa.
Dawno, dawno temu, w pewnym małym miasteczku nad samym morzem, w starym średniowiecznym zamczysku rodzi się chłopiec, który niedługo potem zostaje królem całej Skandynawii, a w ówczesnej Europie jest nazywany Cesarzem Północy.
Mijają wieki. Rok 1941. Mroźną listopadową porą, w samo południe, nieopodal miasta dochodzi do potężnej eksplozji, która kładzie pokotem wszystkie drzewa i wybija szyby w oknach w całej okolicy. Fala uderzeniowa odczuwalna jest w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, a w pewnej starej kaplicy zapada się posadzka.
Blisko osiemdziesiąt lat później pewnego wiosennego dnia do redakcji popularnego, szczecińskiego dziennika przychodzi wiadomość od pewnego staruszka. W jego kolejnych listach nieprawdopodobne wspomnienia i sensacyjne szczegóły przeplatają się z urojeniami z czasów wojennych. Zajmująca się tym tematem dziennikarka Paulina Weber zaczyna wątpić w zdrowie psychiczne nadawcy. Gdy w ostatnim liście zdradza on, że od wielu lat ukrywa zakopane w piwnicy zwłoki, jest już tego pewna…
Pozostawione przez niego stare dokumenty z wolna zaczynają jednak odsłaniać mroczne wydarzenia, które za czasów drugiej wojny światowej rozegrały się w sennej, nadmorskiej scenerii...
Powieść Hermana to drugi tom serii przygód architekta ze Szczecina, dziennikarki i angielskiego arystokraty. Pomysł znakomity, znów II Wojna Światowa,Niemcy,dochodzą jeszcze alianci,U-boot i Rosjanie. Kawał dobrze skonstruowanej i napisanej książki.
Dowiadujemy się wielu rzeczy o historii pomorza od średniowiecza (to chyba ulubiony wątek naszego autora). To,że wiele lat mieszkałam na pomorzu dodaje smaczku książce, bo wiem, o jakich miejscach pisze autor.Herman posługuje się piękną polszczyzną, nie irytuje nowomową. Nie może być jednak tak kolorowo.
Mam jeden zarzut do autora. Książa jest za długa. Osobiście uwielbiam długie książki, Stieg Larsson jest tego najlepszym przykładem, ale czasem zbyt obszerne opisywanie niszczy dynamikę akcji, wręcz ją zabija . Przydługawe są te opisy pana architekta. Książka o 200 stron krótsza byłaby idealna a tak:
Moja ocena 8 Maa
Dziękujemy Warszawskiemu Wydawnictwu MUZA SA za możliwość przeczytania książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz