Autor: Katarzyna Michalak
Tytuł: Gra o Ferrin
Wydawnictwo: Albatros, Andrzej Kuryłowicz, Warszawa, 2010.
Okładka miękka,stron 424
Tytuł: Gra o Ferrin
Wydawnictwo: Albatros, Andrzej Kuryłowicz, Warszawa, 2010.
Okładka miękka,stron 424
Zamysł
książki jest ciekawy, co prawda nie da się już wymyślić nic innego od
tolkienowskich krasnoludów czy elfów (odmiana żeńska-elfie),ale różnorodność
światów jest fajna i to jest plus książki. Za to realizacja koszmar!!! Język
nieporadny (pełen błędów językowych). Wkładanie w usta elfów współczesnych
przekleństw jest po prostu śmieszne i irytujące. Treścią książki jest ciągłe
mordowanie i głupota kobiet. A najgłupszą z nich jest Karolina-Anaela. Jej
postać wzbudza straszną irytację. Bohaterowie nie mają cech indywidualnych, rozbudowanych
charakterystyk. Są płascy i nijacy. Zresztą po co ich rozbudowywać, skoro zaraz
i tak zginą przez głupotę Pierwszej.
Fajne są tam tylko zwierzęta Cień i Lwiana, reszta wzywa o pomstę do nieba.
Mieszkańcy innych wymiarów używają współczesnego języka z dodatkiem wyrazu miast ( w zamyśle zamiast). Odkryłam
także parę neologizmów --(wyrazów wymyślonych prze autorkę) np.: zewłok( zwłoki), miotnęła ( uderzyła), opuszką
(zamiast opuszkiem), i.t.p. Momentami fabuła jest wciągająca, ale język
wszystko psuje. Całą fabuła nie trzyma się kupy, wątki są niedokończone, a
zakończenie niezrozumiałe. Ta książka jest taka jak dzisiejsze czasy-miałka,
prostacka, bez głębi, fast food wśród naprawdę dobrej literatury, której nie ma
kto wydać. Nie wiem jak jest ze
współczesnymi powieściami tej autorki- może tam język bohaterów tak nie razi, ale
nie mam zamiaru tego sprawdzić, tak jak nie mam zamiaru czytać dalszych części
sagi o Ferrinie. Szkoda, bo pomysł jest
fajny i mogła by być ciekawa książka. Nie krytykuję tej powieści ze
złośliwości, bo autorka wydaje mi się bardzo sympatyczną osobą, ale niestety
takie są moje odczucia po przeczytaniu książki. Powinno się być odpowiedzialnym
za to, co się napisało. A tu tej odpowiedzialności nie widać. Dajcie mi ludzie
dobrego, współczesnego pisarza, nie koniecznie, fantasy, bo oprócz Wiśniewskiego, Krasnodębskiego, Masłowskiej,
Krajewskiego, Sapkowskiego i Kotowskiego nikt mi nie przychodzi do głowy.
Chciałabym
jeszcze słówko dodać o okładce. Czyżby grafik nie wiedział ile główna bohaterka
ma lat? Jak na moje oko na okładce 15,a powinna mieć 27. Takie nieścisłości bardzo irytują czytelników moi
wydawcy uwierzcie mi.
Maa
Michalak, to w ogóle ma słabiutka opinię jako pisarka. Nie wiem skąd jej popularność.
OdpowiedzUsuńBo tak to jest jak się pisze książki na kilogramy... a tak niestety robi autorka :)
OdpowiedzUsuń