Autor: Nick Johnstone
Tytuł: Amy, Amy, Amy. O Amy Winehouse historia.
Tytuł: Amy, Amy, Amy. O Amy Winehouse historia.
Przekład: z angielskiego Anita Zadziorny
Wydawnictwo:In Rock, Poznań, 2008
Okładka :miękka.220 stron
Dziś mija druga rocznica śmierci mojej ukochanej artystki AMY. Dlatego chciałam wstawić na bloga według mnie jej najlepszą biografię wydaną w języku polskim. Jest to stara książka, ale nie ma w niej lansowania autora, jak to miało miejsce przy Amy , moja córka Winehouse’a i Ratując Amy Barak. Tu są fakty i jest to naprawdę biografia Amy.
Z okładki:
Nick Johnstone opisuje życie i karierę najbardziej utalentowanej, błyskotliwej i problemowej gwiazdy brytyjskiej muzyki pop ostatniej dekady. Śledzi pełną potknięć drogę Amy do sławy z północnolondyńskiego, żydowskiego przedmieścia, przez szkoły artystyczne, do odkrycia przez ekipę znanego impresaria Simona Fullera i podpisania przez osiemnastoletnią artystkę kontraktu płytowego z wytwórnią Island. Johnstone opisuje z niezwykłą dokładnością, jak wielki wysiłek był włożony przez Amy – oraz towarzyszących jej producentów i muzyków – w nagranie dwóch albumów, które wyniosły wokalistkę na sam szczyt mimo jej uzależnienia od alkoholu i narkotyków, a także pełnego komplikacji życia osobistego. Nieustannie nagłaśniane problemy Amy z anoreksją, bulimią, domniemanym samookaleczaniem się oraz nadużywaniem alkoholu i narkotyków zapewniają artystce miejsce na pierwszych stronach gazet, a jednocześnie przesłaniają jej bezdyskusyjny talent wokalny i kompozytorski. Z kolei punkowe małżeństwo z Blakiem Fielderem-Civilem stanowi realne zagrożenie dla dalszej kariery, a nawet życia Amy. Książka "Amy, Amy, Amy" jest pierwszą próbą pełnej odpowiedzi na zadawane przez wszystkich pytanie: Co jest nie tak z Amy Winehouse?
Książkę o Amy czytałam z wypiekami na policzkach i smutkiem, bo wiedziałam jak ta historia się skończyła. Nie historia z książki, bo ta się kończy pod koniec 2007 roku, ale historia jej życia. Amy fascynowała mnie od lat swoim talentem, wyglądem, oryginalnością. Była diamentem wśród pseudoartystek i to właśnie zauważyli ludzie z Island i jej producenci Salam Remi, a później Mark Ronson. Amy miała talent kompozytorski, poetycki i cudowny, czarny głos. I o tym właśnie jest ta książka . Opowieść o wzlotach i upadkach, o tym, że nie potrafiła udźwignąć swojego sukcesu, na który pracowała od dziecka. Nie spotkała nikogo mądrego, kto pomógłby jej pokierować swoją karierą (a może to było niemożliwe? Osobowość borderline-nieprzewidywalna, niestabilna, czująca ogromny lęk przed odrzuceniem).Wybierała słabych, rozchwianych facetów, o których powstawały potem piękne i pełne bólu utwory. Żeby napisać dobry tekst Amy musiała być w depresji( zupełnie jak Kurt Cobain). A gdy była w depresji piła i ćpała, i koło się zamyka. Amy nie chciała autoryzować tej książki, więc Johnstone do wszystkich źródeł i faktów musiał dojść sam. Była to mrówcza praca, ale warta wysiłku. Nie da się nie zauważyć fascynacji autora piosenkarką i zachwytem nad jej talentem, ale także pełnym obiektywizmem i profesjonalizmem. Jest ponad 30 zdjęć artystki, z jej przyjaciółmi, facetami i rodziną. W posłowiu Johnstone pisał, że jest jeszcze szansa dla Amy, że może się z bagna narkotyków i alkoholu podnieść . Nasza tłumaczka była realistką i takiej szansy Amy nie dawała. A my wiemy jak ta historia się skończyła. Odeszła za szybko. Tacy ludzie zawsze za szybko odchodzą.
Z okładki:
Nick Johnstone opisuje życie i karierę najbardziej utalentowanej, błyskotliwej i problemowej gwiazdy brytyjskiej muzyki pop ostatniej dekady. Śledzi pełną potknięć drogę Amy do sławy z północnolondyńskiego, żydowskiego przedmieścia, przez szkoły artystyczne, do odkrycia przez ekipę znanego impresaria Simona Fullera i podpisania przez osiemnastoletnią artystkę kontraktu płytowego z wytwórnią Island. Johnstone opisuje z niezwykłą dokładnością, jak wielki wysiłek był włożony przez Amy – oraz towarzyszących jej producentów i muzyków – w nagranie dwóch albumów, które wyniosły wokalistkę na sam szczyt mimo jej uzależnienia od alkoholu i narkotyków, a także pełnego komplikacji życia osobistego. Nieustannie nagłaśniane problemy Amy z anoreksją, bulimią, domniemanym samookaleczaniem się oraz nadużywaniem alkoholu i narkotyków zapewniają artystce miejsce na pierwszych stronach gazet, a jednocześnie przesłaniają jej bezdyskusyjny talent wokalny i kompozytorski. Z kolei punkowe małżeństwo z Blakiem Fielderem-Civilem stanowi realne zagrożenie dla dalszej kariery, a nawet życia Amy. Książka "Amy, Amy, Amy" jest pierwszą próbą pełnej odpowiedzi na zadawane przez wszystkich pytanie: Co jest nie tak z Amy Winehouse?
Książkę o Amy czytałam z wypiekami na policzkach i smutkiem, bo wiedziałam jak ta historia się skończyła. Nie historia z książki, bo ta się kończy pod koniec 2007 roku, ale historia jej życia. Amy fascynowała mnie od lat swoim talentem, wyglądem, oryginalnością. Była diamentem wśród pseudoartystek i to właśnie zauważyli ludzie z Island i jej producenci Salam Remi, a później Mark Ronson. Amy miała talent kompozytorski, poetycki i cudowny, czarny głos. I o tym właśnie jest ta książka . Opowieść o wzlotach i upadkach, o tym, że nie potrafiła udźwignąć swojego sukcesu, na który pracowała od dziecka. Nie spotkała nikogo mądrego, kto pomógłby jej pokierować swoją karierą (a może to było niemożliwe? Osobowość borderline-nieprzewidywalna, niestabilna, czująca ogromny lęk przed odrzuceniem).Wybierała słabych, rozchwianych facetów, o których powstawały potem piękne i pełne bólu utwory. Żeby napisać dobry tekst Amy musiała być w depresji( zupełnie jak Kurt Cobain). A gdy była w depresji piła i ćpała, i koło się zamyka. Amy nie chciała autoryzować tej książki, więc Johnstone do wszystkich źródeł i faktów musiał dojść sam. Była to mrówcza praca, ale warta wysiłku. Nie da się nie zauważyć fascynacji autora piosenkarką i zachwytem nad jej talentem, ale także pełnym obiektywizmem i profesjonalizmem. Jest ponad 30 zdjęć artystki, z jej przyjaciółmi, facetami i rodziną. W posłowiu Johnstone pisał, że jest jeszcze szansa dla Amy, że może się z bagna narkotyków i alkoholu podnieść . Nasza tłumaczka była realistką i takiej szansy Amy nie dawała. A my wiemy jak ta historia się skończyła. Odeszła za szybko. Tacy ludzie zawsze za szybko odchodzą.
Moja ocena 9 Maa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz