TYTUŁ: Dolina Tęczy
SERIA: Anne Shirley, tom 7
TŁUMACZENIE z języka angielskiego: Anna Bańkowska
WYDAWNICTWO: Marginesy, Warszawa 2024r.
OKŁADKA: twarda, stron: 323
Z okładki:
Siódma część przygód rudowłosej Anne i jej rodziny w nowym – najbliższym oryginałowi – tłumaczeniu Anny Bańkowskiej.
Nieopodal Złotych Iskier kryje się mała kotlina, do której nie docierają porywiste wiatry. Wśród korzeni świerków wiją się tajemnicze wąskie ścieżki, a spomiędzy gęstego igliwia gdzieniegdzie wyzierają dzikie wiśnie. To właśnie w zagłębieniach przecinanej przez strumyczek kotliny czworo najstarszych dzieci Blythe’ów najchętniej spędza czas.
Nieopodal Złotych Iskier kryje się mała kotlina, do której nie docierają porywiste wiatry. Wśród korzeni świerków wiją się tajemnicze wąskie ścieżki, a spomiędzy gęstego igliwia gdzieniegdzie wyzierają dzikie wiśnie. To właśnie w zagłębieniach przecinanej przez strumyczek kotliny czworo najstarszych dzieci Blythe’ów najchętniej spędza czas.
W tym własnym magicznym królestwie, nazwanym przez nich Doliną Tęczy, Jem, Walter, Nan i Di poznają dzieci nowego pastora: Jerry’ego, Carla, Unę i Faith, i szybko się zaprzyjaźniają. Do grupy niedługo dołącza Mary Vance – zbłąkana sierota, ukrywająca się w stodole po ucieczce od wyzyskującej ją chlebodawczyni.
W miasteczku coraz częściej mówi się o tym, że nowy pastor, dość roztrzepany wdowiec, powinien ponownie się ożenić – jego dzieciom zdecydowanie przydałaby się kobieca ręka! I choć pastor opiera się temu pomysłowi, przypadkowe spotkanie w Dolinie Tęczy w świetle księżyca owocuje miłosnym uczuciem. Niestety – wybranka pastora związana jest pewną obietnicą…
W miasteczku coraz częściej mówi się o tym, że nowy pastor, dość roztrzepany wdowiec, powinien ponownie się ożenić – jego dzieciom zdecydowanie przydałaby się kobieca ręka! I choć pastor opiera się temu pomysłowi, przypadkowe spotkanie w Dolinie Tęczy w świetle księżyca owocuje miłosnym uczuciem. Niestety – wybranka pastora związana jest pewną obietnicą…
To już kolejny tom przygód rudowłosej Anne w nowym i jakże kontrowersyjnym tłumaczeniu Anny Bańkowskiej. Ja rozumiem przywiązanie do starych (zazwyczaj źle przetłumaczonych) nazw, imion, tytułów, nie rozumiem jednak krytykowania książki, nie czytając jej. Wtedy nie ma się prawa głosu.
Tłumaczka poświęciła mnóstwo czasu i energii, by być jak najbliżej oryginału. Zaglądała do wielu źródeł, grup i blogów, by tłumaczenie było jak najlepsze. Doceniam bardzo tę pracę. Kiedyś, gdy będę miała więcej czasu (to chyba stanie się dopiero na emeryturze) przeczytam jeszcze raz stare tłumaczenie i to pani Bańkowskiej, i porównam oba.
Mnie się tłumaczenie historii Ani i jej rodziny bardzo podobała i czekam na kolejny tom właśnie wydawnictwa Marginesy.
Polecam serdecznie
Maa
Moja ocena 10
Dziękuję wydawnictwu Marginesy za kolejną piękną i z najwyższą starannością przetłumaczoną książkę.
Tak wydanie jest piękne. Ja też chyba dopiero na emeryturze porównam stare wydanie do tego nowego.
OdpowiedzUsuń