TYTUŁ: Pięćdziesiąt twarzy Greya
TŁUMACZENIE: z angielskiego Monika Wiśniewska
WYDAWNICTWO: Sonia Draga, Katowice 2013
OKŁADKA: miękka, 606 stron
Młoda niewinna studentka literatury Anastasia Steele, jedzie w zastępstwie koleżanki przeprowadzić wywiad do gazety studenckiej z rekinem biznesu Christianem Greyem. Mężczyzna od pierwszych sekund fascynuje ją i onieśmiela. W powietrzu wisi coś elektrycznego. Z prawdziwą ulgą kończy rozmowę i postanawia zapomnieć o intrygującym przystojniaku. Christian Grey zjawia się na zajutrz w sklepie w którym Anastasia pracuje. Przypadek? W tym miejscu kończy się „disneyowskie” love story. Christian opętany jest potrzebą sprawowania nad wszystkim kontroli, pragnie Anastasii na własnych dość niezwykłych warunkach. Czy dziewczyna podpiszę tajemniczą umowę, której warunki napawają ją strachem i… fascynują? Jaki sekret skrywa przeszłość Christiana i jak wielką władzę mają drzemiące w nim demony?
Podobno mężczyźni wiele zawdzięczają tej książce, podobno biblioteki apelują by wycofać ją z obiegu, podobno powieść sprzedaje się w tempie egzemplarza na minutę!! Pewne jest jedno, kobiety oszalały na jej punkcie i oszalałam też ja! Ja czyli zagorzała anty fanka ckliwych romansideł, oszalałam na punkcie tej książki. Powieść ta jest zabawną, romantyczną i głęboko poruszającą, całkowicie uzależniającą, pełną erotycznego napięcia historią romansu dwojga ludzi których dzieli dosłownie wszystko. Romansu który nie ma prawa istnieć. Przyznam szczerze, że miałam wiele okazji aby móc ją kupić, ale się powstrzymywałam (zupełnie nie potrzebnie) tylko dlatego, że ja za romansami nie przepadam. I faktycznie książka jest bardzo ckliwa (widać, że autor to niepoprawnie romantyczna kobieta ). O scenach erotycznych w tej książce krążą już legendy, a ja wam powiem prawdę. Są tak cukierkowe i filmowe, że aż mdli – ale mnie się podobają. Główny bohater jest tak piękny, że piękniejszy już być nie może – ale mnie się podoba. Czy jak w każdym romansie wszystko dobrze się kończy?.. hm… w każdym bądź razie mnie się podoba. Powiem szczerze, że końcówka mnie wzruszyła. Do sukcesu tej książki przyczyniają się dwie rzeczy. Mianowicie poruszenie tematu tabu – stylu życia o którym mówi się, lekko to sformułuje, że jest nie przyzwoite. I to, że każdy facet chciałby chociaż na miesiąc być Christianem Greyem i każda kobieta marzy by takiego Greya poznać. Tak, tak jeśli w tym momencie pomyśleliście „co o nie” to jesteście hipokrytami. Sprawcą tego całego zamieszania jest E L James, kobieta marzyła by napisać powieść która wstrząśnie i poruszy czytelnika. Te marzenie odłożyła w czasie ( bardzo dobrze) by poświęcić się rodzinie i karierze. Urodziła dwójkę synów, znalazła pracę w BBC i po latach zebrała się na odwagę i zadebiutowała i to jak (!) powieścią Pięćdziesiąt twarzy Greya. Powieść z miejsca stała się Bestselerem. Wraz z ukazaniem się kolejnych części Ciemniejsza strona Greya i Nowe oblicze Greya, zaczęły padać kolejne sprzedażowe rekordy. Trylogia z każdym dniem podbija światowe hity a E L James została okrzyknięta pisarką „wszech czasów” przez brytyjski portal Amazon. Uważam, że tytuł całkowicie uzasadniony i zasłużony jeśli brać pod uwagę tyko liczbę sprzedanych książek. Kochani o to pierwszy tom Trylogii o której mówią wszyscy! Trylogii która rozpętała światowe szaleństwo. Trylogii okupującej nieprzerwanie trzy pierwsze miejsca na prestiżowej liście magazynu New York Time. Bestselerowa powieść której sprzedaż w USA sięgnęła 15mln już w pierwszych trzech miesiącach a w Wielkiej Brytanii rozeszła się w nakładzie 100 tyś. egzemplarzy w zaledwie siedem dni od premiery. Światowy hit do którego prawa natychmiast zakupiło studio produkcyjne Universal Pictures za niebagatelną kwotę 5mln$. Ja się filmu już nie mogę doczekać. Ale żeby było jasne, nie polecam tej książki tylko ze względu na temat i ilość scen erotycznych. Język i to jak czytelnika wciąga bez reszty w świat Christiana Greya – mistrzostwo świata. Żadna, ale to żadna książka tak mnie nie zaintrygowała. Przyjemność z czytania ogromna, polecam (nie tylko kobietą! )
PS Przez przypadek rzuciła mi się w oczy recenzja empik.pl; W której Pani (chyba), próbuje przekonać, że istotą trylogii Greya nie są sceny erotyczne tylko problem psychologiczny głównego bohatera. Ogólnie z recenzji wynika, że trylogia to powieść psychologiczna a nie romans. Tu przewróciłam oczami tysiąc razy. Proszę Pani to by była powieść psychologiczna jeśli autorka poświęciłaby problemowi głównego bohatera tyle miejsca co sceną erotycznym, czyli sumując całą trylogie było by to 1873 strony. A sceną erotycznym tyle miejsca co demonom Greya czyli jakieś 50 stron. Wtedy można by śmiało twierdzić, że E L James napisała powieść psychologiczną z wątkiem romansu. A w obecnej sytuacji jest to ROMANS z elementem wątku psychologicznego. Pokuszę się o stwierdzenie, że sedno sprawy o której Pani mówi jest przez autorkę w brutalny sposób zignorowane, bo informację jakie E L James podaje o biografii Greya to zaledwie namiastka „problemu”. Była by to świetna powieść jeśli narratorem byłby sam zainteresowany czyli Christian, a nie Anastasia która nie ma pojęcia „o co chodzi z Greyem”, no i jest w temacie zielona. Umiem czytać między wierszami i jest to romans z elementem psychologicznym zresztą bardzo ciekawym. Opinie Pani erni, że sceny są tu tylko dodatkiem, szanuje ale się zupełnie z nią nie zgadzam. Ale to tylko moje skromne zdanie. .Justyna.Ju
Moja ocena 10
Ogromnie zawiodłam się książką, ponieważ JU mówiła, że jest fantastyczna, a mnie po prostu nudziła. Gdy toczyła się jakaś akcja, to jeszcze dało się to czytać, bo czasem było zabawnie, ale gdy przychodziły te rozbudowane sceny seksu (w dodatku fatalnie napisane), to nie dawałam już rady. Dlaczego? Dlatego, ponieważ to wszystko było sztuczne, mało realistyczne, takie „plastikowo-amerykańskie” . Za każdym razem Ana miała orgazm, rozpadała się na milion kawałków(ciekawe jak się z tego zbierała),wystarczyło spojrzeć na Greya. Ciekawsze, choć krótkie były sceny seksu w Hipnotyzerze Keplera, bo były prawdziwe. A tu jest tylko sztuczność i wyolbrzymianie.
Ktoś się odważył napisać książkę, która składa się z 90% nudnych scen erotycznych i cały świat oszalał. Żenada. Ja tu nie widzę żadnego ostrego seksu. Cały ten opis wyidealizowanego seksu może tylko zaszkodzić młodym dziewczynom, a jeszcze bardziej ich partnerom. Choć jakbym miała takiego humorzastego faceta, to chyba bym uciekła z Taylorem, którego polubiłam. Any i Greya nie da się polubić. Oboje są bardzo irytujący. W tej książce nie ma nic zaskakującego Na początku książka mi się podobała. Było nawet trochę humoru, ale z każdym następnym rozdziałem było coraz gorzej. I tu nie chodzi o gatunek literacki- romans, bo erotyk to nie jest, wiele romansów kiedyś przeczytałam, ale to był inny poziom- dowcipnie i inteligentnie napisane. Tego w tym romansidle nie ma. O języku tej powieści napiszę przy drugim tomie. Szkoda, że autorka nie schowała swojej przeróbki Zmierzchu do szuflady. Można by się skusić na napisanie parodii 50 twarzy Greya, nie, nie przecież to jest parodia sama w sobie.
Moja ocena 3 Maa UWAGA spoiler
-Ana przygryza wargę .
-Grey „Proszę, nie przygryzaj wargi Anastazjo-szepcze.”
-Ana rumieniąc się przygryza wargę.
-Grey „Mówiłem ci żebyś nie przygryzała wargi-warczy”
Rzuca się na Anę.
-Grey „No już mała-dyszy- Dojdź do mnie”
-Ana „Rozpadam się na milion kawałków, a on sekundę później podąża za mną”
-Grey „Ana. O kurwa –Ana”
I tak jest na okrągło, zmieniają się tylko miejsca i pozycje.
Wystarczy mi ten fragment,aby po to nigdy nie sięgać. Szkoda czasu.Jak ktoś chce coś pikantnego,to już polecam "Kochanka Lady Chaterrley" i film oparty na tej ksiażce, który naprawdę podziałal na moją wyobraźnię: http://www.youtube.com/watch?v=wJZrTewNkHA
OdpowiedzUsuń