TYTUŁ: Modelka
TŁUMACZENIE z języka norweskiego: Iwona Zimnicka
WYDAWNICTWO: Marginesy, Warszawa 2024r.
OKŁADKA: twarda, stron: 328.
Z okładki:
Peter Wihl, dobiegający pięćdziesiątki malarz, przygotowując dużą
jubileuszową wystawę, na chwilę traci wzrok. To wydarzenie – stanowiące
jedynie początek ponurej serii – zasiewa w nim kłujący niepokój, a kiedy
w kryzysowej sytuacji Peter zawodzi żonę i sześcioletnią córkę,
pęknięcie się pogłębia. Gdy więc w jego życiu niespodziewanie pojawia
się znajomy z przeszłości i niczym Mefistofeles oferuje rozwiązanie
problemu, Peter zgadza się bez zastanowienia.
"Modelka" to
bezlitosny obraz zaabsorbowania sobą i desperacji artysty. W tej gęstej,
niepokojącej powieść Christensen opowiada o granicy między życiem a
sztuką i rysuje przenikliwy portret człowieka, który dla twórczości jest
gotów na każde poświęcenie.
Bardzo chciałam przeczytać tę powieść, ponieważ jest o artyście, a ja kocham sztukę. Nie spodziewałam się jednak, jak wstrząśnie mną ta książka. Skończyłam ją czytać 2 dni temu i nadal o niej myślę. Nie jest to prosta, lekka i przyjemna powieść. Główny bohater niedługo kończy pięćdziesiąt lat, musi zdążyć przygotować wystawę swoich obrazów, a tu nagle, na kilka chwil traci wzrok, najważniejszy dla niego zmysł. Ile Peter, może poświęcić by nie stracić wzroku? Czy jest gotów podpisać pakt z diabłem? Ile jest w stanie zrobić człowiek dla sztuki? Czy są jakieś granice, których nie można przekroczyć? Na te pytania odpowie nam ta psychologiczno - filozoficzna powieść, w której pełno brudu i zgnilizny moralnej obok pięknej miłości.
Oprócz Petera ważnymi osobami dla fabuły są: żona, córka i jego przyjaciel Ben, który jest jednocześnie odkrywcą i mecenasem jego sztuki. Wszystkie postacie są dogłębnie przeanalizowane.
Powieść ta to wnikliwa analiza człowieka owładniętego rządzą tworzenia, nie zważającego na konsekwencje swoich czynów. Człowieka egoistycznego, wybuchowego, egocentryka, który często nie zważa na uczucia innych. Mądra książka, dająca do myślenia.
Ta norweska literatura jest mocna, napisana znakomitym językiem, bardzo dobrze przetłumaczona przez Iwonę Zimnicką, okładka ciekawa, wydana bardzo ładnie.
A zakończenie dosłownie wyrywa nas z butów, warto dla niego przeczytać książkę, nie wspominając oczywiście o reszcie.
Znakomita pozycja na smutne, jesienne wieczory.
Polecam serdecznie
Maa
Moja ocena: 10
Dziękuje wydawnictwu Marginesy za możliwość obcowania z bardzo interesującą literatura.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz